Z dziejów żarówki
Dzieje żarówki sięgają pierwszej połowy XIX wieku, a w tym czasie dużej zmianie uległa technologia wykonania, materiały i ich dostępność. Dziś żarówka wydaje się dobrem ogólnie dostępnym, jednak niegdyś uznawana była on za szczyt osiągnięć technologicznych i prawdziwy luksus. Jak wygląda historia żarówki?
Trudne dobrego początki. Wielkie odkrycia często mają wielu ojców, nie inaczej jest w przypadku żarówki. Wielkim uproszczeniem jest przypisywanie jej wynalezienia Thomasowi Edisonowi. Edison jedynie udoskonalił i opatentował to, na co pracowało wielu jego poprzedników. Jednym z pierwszych niedoskonałych przodków żarówki była platynowa, elektryczna lampa, wykonana w 1841 roku przez francuskiego wynalazcę – de Moleynsa. Zbytnie nagrzewanie się materiału stało się największym problemem, który kolejni wynalazcy starali się pokonać. Pierwsze sukcesy należą wynalazki Henrego Goebela i rosyjskiego naukowca – Aleksandra Łodygina. Łodygin osiągnął wielki sukces, jakim był a długa – jak na tamte czasy – żywotność żarówki. Jego wynalazek wykorzystywał włókna węglowe, zatopione w kuli, dając jasne światło przez całe 30 minut.
Sukcesy J.W. Swana, który korzystając opatentował żarówkę, dającą nieprzerwane światło przez prawie 14 godzin. Usadzona była ona na bagnetowym cokole, który utrudniał upowszechnienie się produktu. Cokół zmienił się na gwint już za sprawą grupy naukowców pracujących z T. Edisonem. Już w 1879 roku jego żarówka oparta na włóknach węglowych dawała nieprzerwane światło już kilka pełnych dni, z czasem dochodząc aż do stu godzin. Z czasem włókna węglowe zostały zastąpione japońskim bambusem, który zwiększał wydajność edisonowskiej żarówki. Przypieczętowaniem tego przełomu było spektakularne oświetlenie jednej z dzielnic Nowego Jorku kilkunastoma tysiącami żarówek, zasianych pierwszą miejską elektrownią, stworzoną przez Edisona. Z czasem do produkcji wykorzystano wolfram i argon. Dziś tradycyjne żarówki odchodzą już do przeszłości, a na ich miejsce wkraczają modele, które są bardziej ekonomiczne i nie nagrzewają się tak mocno jak poprzednicy.